Reforma nie ominęła nawet WF
Reforma nie ominęła nawet WF
Ministerstwo Sportu i Turystyki zgłosiło zastrzeżenia do nowej podstawy programowej wychowania fizycznego. Mają je również nauczyciele. Naszym rozmówcą jest nauczyciel WF w gimnazjum – woli pozostać anonimowy.
Jak Pan ocenia reformę w kontekście nauczanego przedmiotu?
Zmiany wprowadzają chaos i burzą system pracy, który przez lata z trudem wypracowaliśmy. Robimy wszystko, by zachęcać młodzież do uprawiania sportu, choć nie jest to łatwe. Część uczniów nie przychodzi na lekcje, wykorzystując np. zwolnienia lekarskie. Staramy się zapobiegać monotonii na zajęciach i proponujemy różne formy aktywności, tak by każdy uczeń znalazł coś dla siebie. Reforma niszczy nasze starania, ograniczając liczbę godzin WF!
O ile zostanie zmniejszona liczba godzin?
W ciągu 12 lat nauki uczeń będzie miał w sumie aż o 40 godzin mniej lekcji WF. W czasach, kiedy około 50 procent polskich dzieci ma jakąś wadę postawy, a 15 procent walczy z nadwagą jest to absolutnie niedopuszczalne!
To absurd…
Nie jedyny, MEN zaleca prowadzenie zajęć z dziećmi na szkolnych korytarzach, co do tej pory był traktowane jako ostateczność, choćby z powodu kwestii bezpieczeństwa. Poza tym podczas lekcji dzieci WF mają zawody grupowe, dopingują się wzajemnie, a na korytarzu musi być cicho, w salach są przecież lekcje. Ministerstwo Sportu i Turystyki zwróciło też uwagę na zapis, w którym MEN zakłada, że edukacja w klasach I-III realizowana jest w procesie kształcenia zintegrowanego, które w całości przeprowadza nauczyciel nauczania początkowego. Owszem, cały proces nauczania prowadził dotychczas jeden nauczyciel, jednak do lekcji wychowania fizycznego – jak wynika z danych resortu – co dziesiąta podstawówka w klasach I-III zatrudniała wykwalifikowaną kadrę.
Wraz z „wygaszaniem gimnazjów” znikną gimnazja sportowe. Co się stanie z systemem kształcenia młodych sportowców?
W naszym gimnazjum jest klasa sportowa. Na swoim koncie mamy wiele sukcesów, w tym wykształcenie kilku naprawdę dobrych siatkarzy. Niestety to się skończy. Po reformie znikną także tzw. gimnazja mistrzostwa sportowego m.in. nastawione na kształcenie w zakresie konkretnego sportu, elitarne, jak to w Szczyrku czy w Łodzi.
Co Pan proponuje?
Trzeba znaleźć nowe, odpowiednie rozwiązania. Jednak na ich poszukiwania nie ma już czasu! Nauczyciel ze sportowej podstawówki opowiadał mi, że już teraz nie mieszczą się na basenie ze swoimi klasami. Teraz dojdzie im klasa siódma, a później ósma.
Ja, jako nauczyciel gimnazjum, już powinienem chodzić po szkołach podstawowych i szukać kandydatów do następnego rocznika. Niestety nie ma żadnych aktów wykonawczych. Nie wiadomo do czego i gdzie prowadzić rekrutację. Szkolenia z gimnazjów trzeba przenieść do podstawówek, ale do których? Reorganizacja szkół potrwa. Ta reforma to katastrofa dla rozwoju fizycznego dzieci. Pogłębi problemy, którym staraliśmy się zapobiegać.
Zastrzeżenia ma również Adam Korol, wioślarz, mistrz olimpijski z Pekinu, poseł PO, minister sportu w rządzie Ewy Kopacz. Podkreśla, że reforma edukacji zaszkodzi rozwojowi polskiego sportu:
„Są takie dyscypliny, które dzieci mogą trenować od pierwszej klasy szkoły podstawowej – jak pływanie, czy gimnastyka, jednak większość dyscyplin zaczyna się uprawiać dopiero na poziomie gimnazjum. Dotychczas, ktoś po podstawówce, w sposób naturalny szedł do gimnazjum, żeby zacząć ćwiczyć np. wioślarstwo. Miał 13 lat i mógł powoli, w nowym gimnazjum, zacząć uprawiać właśnie wioślarstwo czy siatkówkę. Wtedy już wiadomo jakie ma predyspozycje. A teraz dziecko będzie nadal w swojej podstawówce. Czy mamy je wyrwać z jego szkoły do innej szkoły podstawowej Y, gdzie jest wioślarstwo, na ostatnie dwa lata? Ile osób można wyrwać z jednej szkoły do innej? 10 uczniów? A wtedy w szkole X „leci” pół klasy, „leci” cała siatka godzin. Która dyrekcja wyrazi na to zgodę? Weźmy choćby siatkówkę, to 130 klas w gimnazjach w całej Polsce, w tym kilka dedykowanych wyłącznie tej dyscyplinie. Teraz cały ten system zostanie zburzony. Oczywiście coś trzeba będzie zrobić, bo świat sportu nie znosi próżni. Będziemy musieli budować wszystko na nowo. System jest już wypracowany i dobrze funkcjonujący. To się rozwijało dzięki gimnazjom, siatkówka była prekursorem, a za nią poszli piłkarze ręczni, potem koszykarze. To są dyscypliny zespołowe. Widać jednak, że MEN nie czuje zupełnie tematu sportu.„