Informatyka: Degradacja czy droga do mistrzostwa?
W ostatnich dniach szerokim echem odbiło się wystąpienie Karoliny i Tomasza Elbanowskich. Dotychczasowi zwolennicy reformy postanowili wypunktować jej bolesne dla uczniów skutki. Popsuli, aby móc wykazać się działalnością naprawczą – pisali nie bez racji komentatorzy. Ja mam podobne odczucia po zapoznaniu się z relacją z konferencji „Centrum Mistrzostwa Informatycznego – kompleksowe wsparcie uczniów zdolnych”.
Konferencja odbyła się 26 lutego 2018 roku w budynku Ministerstwa Cyfryzacji. Rolę gospodarza pełnił wiceminister Marek Zagórski, a współuczestniczką była Anna Zalewska. Jeśli wierzyć relacji, którą zamieścił portal internetowy MEN, minister Zalewska w swoim wystąpieniu nie odniosła się do głównego tematu spotkania i skupiła się na prezentacji dobrze znanych działań, czy może raczej obietnic swojego resortu, takich jak szerokopasmowy internet dla każdej szkoły, kursy dla nauczycieli z zakresu cyberbezpieczeństwa, czy pilotażowy projekt nauki programowania dla najmłodszych uczniów.
Za to wiceminister cyfryzacji, Marek Zagórski, przybliżył zebranym szczegółowe założenia projektu, ukrytego pod dziwną nazwą – Centrum Mistrzostwa Informatycznego. Projekt ten jest skierowany do uczniów począwszy od czwartej klasy podstawówki. Przewiduje utworzenie w wybranych szkołach kół dla młodych programistów, nazwanych kołami mistrzostwa cyfrowego, a także zakłada przeszkolenie nauczycieli. Projekt będzie realizowany od września 2018 roku, w oparciu zarezerwowane na ten cel niemałe środki.
Uczestnicy konferencji wysłuchali także obszernego uzasadnienia, którego fragment pozwolę sobie zacytować za portalem MEN, zachowując oryginalną pisownię: „Dzięki realizacji CMI tysiące uzdolnionych uczniów otrzyma możliwość rozwinięcia swoich informatycznych pasji, a także pogłębiania wiedzy i umiejętności w zakresie algorytmiki oraz kodowania – kluczowych kompetencji w cyfrowym świecie. (…) Chodzi tu m.in o możliwość uczestniczenia w światowych mistrzostwach i olimpiadach informatycznych, tworzenie innowacyjnych przedsięwzięć bazujących na unikalnych umiejętnościach w zakresie programowania. Ponadto wykorzystując doświadczenia oraz sukcesy polskich informatyków, CMI będą podejmować działania na rzecz podtrzymywania i umacniana powszechnej w świecie bardzo wysokiej opinii o polskiej szkole informatycznej, sprowadzającej do naszego kraju wiele inwestycji zagranicznych.” W skrócie więc z przydługiego wywodu wynika, że twórcom projektu przyświeca myśl ratowania z brudnych wód reformy dorobku młodej polskiej informatyki.
Ponieważ od kilku lat śledzę sukcesy programującej młodzieży, powinnam się z tych propozycji ucieszyć. Niestety, ogarniają mnie wątpliwości. Po pierwsze wiceminister Zagórski ani słowem nie wspomina o bardzo podobnych projektach realizowanych w ostatnich latach. Mam tu na myśli działania Stowarzyszenia Talent z Gdyni – szkolenia nauczycieli, zakładanie kół informatycznych w całym kraju, a także organizację konkursów, olimpiad i obozów programistycznych. W „tłustszych” latach, gdy udawało się pozyskać środki unijne, obozy „Talentu” były dostępne także dla uzdolnionej młodzieży z gorzej sytuowanych rodzin, bo organizatorzy brali na siebie wszystkie koszty. Podobną działalność prowadzi stowarzyszenie powołane do życia przez nauczycieli I Liceum Ogólnokształcącego z Białegostoku, organizując dwa razy w roku obozy dla programujących gimnazjalistów i licealistów.
Poważnie niepokoi mnie już sam pomysł budowania od września 2018 nowych struktur zawieszonych w całkowitej próżni, w miejsce innych, które były oparte na solidnej podbudowie, ale są od września 2017 wyburzane. Tak się składa, że nauka programowania z nastawieniem na szlifowanie talentów ma niewielki sens bez równoległego rozbudowywania wiedzy matematycznej. To nie przypadek, że sukcesy najmłodszych polskich programistów zbiegły się w czasie z powstaniem sieci gimnazjów z klasami matematycznymi. Rzecz sprowadzała się do wyłuskania po szóstej klasie dzieci zainteresowanych szybszą nauką przedmiotów ścisłych i zapewnienia im dogodnych warunków do rozwoju. W profilowanych gimnazjach rozpoczynała się praca pod okiem nauczycieli matematyki, specjalistów od rozbudzania w uczniach głębszych zainteresowań. W odpowiedzi na potrzeby uczniów w tych samych szkołach powstawały koła algorytmiczne. Zdarzało się nawet, że koła te wyrastały bez udziału nauczyciela informatyki, dzięki współpracy gimnazjalistów z kolegami z liceum, z absolwentami, albo z wolontariuszami rekrutującymi się spośród ojców czy starszych braci.
Profilowanym gimnazjom zawdzięczamy wysyp uczniów, którzy w wieku 14-15 lat sięgali po najwyższe laury. Do takich bardzo wcześnie utytułowanych należą krakowianin Mariusz Trela, absolwent Gimnazjum Ojców Pijarów, Jarosław Kwiecień i Anadi Agrawal z Gimnazjum nr 49 we Wrocławiu, czy Juliusz Pham z Gimnazjum nr 24 w Gdyni. Mamy też dziewczyny złote medalistki – ubiegłoroczną Olimpiadę Informatyczną Gimnazjalistów wygrała w obu konkurencjach, indywidualnej i drużynowej, uczennica Gimnazjum nr 13 im. Stanisława Staszica w Warszawie, Joanna Wojciechowska. Wszyscy ci uczniowie, oraz ich liczni koledzy, prócz talentu i pracowitości mieli to szczęście, że po ukończeniu szóstej klasy trafili pod skrzydła znanych nauczycieli matematyki, do szkół w których działały prężne koła informatyczne.
Niestety, już za chwilę z kilkudziesięciu rozsianych po Polsce gimnazjów publicznych, które szczyciły się informatycznymi sukcesami swoich wychowanków, pozostanie tylko jedno – Gimnazjum nr 16 w Szczecinie. Nauczyciele pozostałych znanych placówek kończą swoją misję i przechodzą do liceów. Szkoły są wygaszane, a pracujące przy nich koła algorytmiczne przestają istnieć. Edukacja matematyczna dla uzdolnionych będzie odroczona o dwa lata. Młodsi koledzy Mariusza, Jarka, czy Asi, będą zdani sami na siebie w realizacji rozszerzonego programu z matematyki. Jeśli szczęście im dopisze, w ich wydłużonej podstawówce powstanie nowy twór – koło mistrzostwa cyfrowego. Czy to wystarczy?
Otóż nie. Bo Ministerstwo Cyfryzacji planując odbudowę na świeżych zgliszczach nie przyjmuje do wiadomości, że warunkiem odtworzenia zniszczonej substancji jest przywrócenie edukacji matematycznej dla 12–14 latków na poziomie sprzed reformy. Jeśli absolwenci szóstych klas nie odzyskają na powrót swoich nauczycieli matematyki, nic nie uratuje młodej polskiej informatyki od nieuchronnej degradacji.
Janina Krakowowa