Olimpijskie laury dla informatyków
7 września 2018 w japońskiej Tsukubie miała miejsce dekoracja zwycięzców XXX Międzynarodowej Olimpiady Informatycznej (International Olympiad in Informatics – IOI). Wiemy już, że niemały dorobek medalowy polskich gimnazjalistów i licealistów z tego lata powiększył się o dwa złota, srebro i brąz. To będzie wyjątkowo dobry olimpijski sezon, a cegiełka dołożona przez informatyków ma sporą wagę.
Ze względu na różnicę w czasie między Japonią a Polską niewiele osób śledziło wcześniej na bieżąco dwudniowe zmagania 335 zawodników z 87 krajów. A szkoda. Informatyka jest jedyną olimpijską dziedziną, w której kibicowanie jest możliwe. Pięciogodzinna sesja, podczas której zawodnicy zmagają się z trzema zadaniami, odbywa się w wielkiej hali. Uczestnicy swoje rozwiązania przesyłają do systemu. System je na bieżąco weryfikuje i zmienia punktację w specjalnej tabeli. Rozwiązania można poprawiać. Dzięki internetowi w każdym zakątku globu można to „na żywo” śledzić przesunięcia na liście. Osobiście nie żałuję dwóch zarwanych nocy, chociaż emocji w tym roku było odrobinę mniej niż rok wcześniej, bo zadania były trudniejsze, a więc listy wyników stosunkowo stabilne.
O tym, że tegoroczne zadania były trudne świadczy fakt, że najlepszemu zawodnikowi, amerykańskiemu chińczykowi, Benjaminowi Qi, do pełnej punktacji zabrakło aż 101 punktów. By zdobyć złoto XXX IOI wystarczało „tylko” 336 punktów na 600 możliwych (56%). W poprzednich edycjach taki wynik procentowy nie dawał często nawet brązowego medalu.
Polski występ trzeba uznać za bardzo udany. Cała czwórka Polaków spisała się „na medal”. Złote krążki powędrowały do Mariusza Treli (22 miejsce) i Anadiego Agrawala (25 miejsce). Mariusz z V LO Witkowskiego z Krakowa i Anadi z XIV LO Polonii Belgijskiej we Wrocławiu są weteranami IOI, złoto dla Polski przywieźli z IOI już rok temu. Ich kolega z drużyny, Kacper Kluk z III LO Marynarki Wojennej w Gdyni, wywalczył srebro. Kacper po pierwszym dniu zawodów był poza strefą medalową, ale w drugim dniu powetował sobie straty i wspiął się na 72 miejsce rankingu. Dawid Jamka z VI LO im. Kochanowskiego w Radomiu skończył zawody na 120 miejscu i ma brązowy medal. Polacy jako zespół zaprezentowali wysoką formę – możemy mówić o utrzymaniu pozycji, bo dorobek medalowy sprzed roku i sprzed dwóch lat był dokładnie taki sam. W tym roku Polska znalazła się na szóstym miejscu rankingu krajów za Chinami, Koreą, USA, Białorusią i Rosją. W rankingu 30-lecia zajmuje czwartą pozycję, za Chinami, Rosją, i USA. Nie trzeba chyba przypominać, że nasi poprzednicy to mocarstwa, także pod względem liczby ludności.
Tegoroczna olimpiada znowu potwierdziła dominację Chin. Chiński zespół uzyskał znaczną przewagę nad innymi – cała czwórka reprezentantów azjatyckiego imperium to złoci medaliści z górnej strefy listy. Uczniowie chińskiego pochodzenia pociągnęli też w górę wyniki takich krajów, takich jak USA, czy Kanada.
Wróćmy jeszcze do Polaków. Tak jak w przypadku innych olimpiad, polscy medaliści mieli szczęście uczyć się przez sześć lat w murach jednej szkoły. Tak było w przypadku Anadiego Agrawala we Wrocławiu, Kacpra Kluka w Gdyni i Dawida Jamki w Radomiu. Szkoły naszych olimpijczyków w roku 2017 czyniły starania o uratowanie swoich gimnazjów – żadna nie otrzymała zgody MEN na tak zwany eksperyment. A wszystkie wymienione zespoły (gimnazjum razem z liceum) były w ostatnich latach wybitnymi kuźniami talentów informatycznych. Fakt, że te szkoły mogły rozpoczynać pracę już z 12-latkami miał kolosalne znaczenie dla wyników. Wszystkich trzech macierzystych gimnazjów naszych olimpijczyków bardzo żal, choć najbardziej odczujemy demontaż szkoły z Gdyni, bo to właśnie gdyńskie 24 gimnazjum promieniowało szeroko, obejmując opieką 12–14-letnich pasjonatów programowania z całego kraju. Gdyńska szkoła, to ta, o której było głośno w minioną sobotę. W auli III LO 1 września rok szkolny otwierał prezydent Andrzej Duda. Kacper Kluk był wtedy już w Japonii, ale figurował na liście wybitnych uczniów, którym Andrzej Duda wręczał dyplomy. O tym, że olimpijczycy wywołani na scenę podczas wspomnianej uroczystości uczyli się w murach gdyńskiej szkoły nie tylko w liceum, ale także w gimnazjum, co odegrało niezmiernie ważną na ich drodze ku sukcesom, skwapliwie się nie mówiło…
Janina Krakowowa