XV Olimpiada Matematyczna Juniorów – statystyki nie kłamią…
20 grudnia uczniowie szkół podstawowych, którzy walczą o laury Olimpiady Matematycznej Juniorów, poznali ostateczne listy osób dopuszczonych do II etapu zawodów. Patrząc na te zestawienia sporo możemy powiedzieć o kondycji szkół po zakończeniu „najlepszej z reform”. Niestety, wnioski nie powinny nikogo cieszyć. Oto realizują się pesymistyczne scenariusze.
Olimpiada Matematyczna Juniorów (w skrócie OMJ) to ambitny i prestiżowy konkurs, organizowany od 15 lat, dzięki uporowi i społecznej aktywności grupy pasjonatów edukacji matematycznej, którzy urzeczywistnili myśl dwóch wybitnych nauczycieli – Henryka Pawłowskiego i Wojciecha Tomalczyka. Olimpiada przez pierwsze 11 lat funkcjonowała pod nazwą: Olimpiada Matematyczna Gimnazjalistów (OMG). Wymazanie słowa „gimnazjaliści” w roku 2016 wiązało się z zaplanowaną reformą Anny Zalewskiej.
Bolesny deficyt nauczycieli
W bieżącym roku szkolnym gimnazjów już nie ma, a uczestnikami OMJ są wyłącznie uczniowie szkół podstawowych. I tak pozostanie. Ale cele, jakie stawiają przed sobą organizatorzy nie zmieniły się – chodzi o rozbudzanie i szlifowanie matematycznych zainteresowań uczniów, a także o wspieranie nauczycieli, którzy decydują się na niełatwą pracę „ponad program” z uzdolnionymi nastolatkami. Chodzi także o przygotowanie młodszych nastolatków do przyszłych startów w konkursach licealnych, oraz w zawodach międzynarodowych. Te przygotowania są rzeczywiście skuteczne – rzadkie są przypadki polskich uczniów sięgających po laury w ścisłych olimpiadach licealnych bez wcześniejszego „chrztu” podczas OMJ.
Często mówi się o tym, że wymogi OMJ są wygórowane w stosunku do programu szkolnego. Tak rzeczywiście jest. Uczniowie muszą się przestawić na inny sposób matematycznego myślenia i nabrać wprawy w tworzeniu klarownych zapisów. Muszą też oswoić się ze specyfiką olimpijskich zadań.
W procesie zdobywania tych umiejętności ważną rolę powinien odgrywać nauczyciel-przewodnik. Tu jednak zaczynają się kłopoty, które spędzają sen z powiek organizatorom konkursu. Bo w polskich szkołach jest zbyt mało nauczycieli, którzy przygotowują uczniów do startów w OMJ.
Wprawdzie od roku 2011/2012 prowadzone są pod banderą OMG/OMJ szkolenia dla nauczycieli. Wprawdzie ukazuje się gazetka „Kwadrat” ze szczegółowymi omówieniami olimpijskich zadań. Wprawdzie członkowie Komitetu OMJ nie ustają w zakulisowych działaniach, próbując pozyskać dla szkół zdolnych absolwentów uniwersyteckich studiów matematycznych. Ale mimo tych wysiłków nie ma przełomu. Przeciwnie – w ostatnich trzech latach sytuacja zmieniła się na niekorzyść…
Olimpiada? To nie dla ciebie!
Zmiany strukturalne związane z likwidacją gimnazjów, i przesunięciami nauczycieli między placówkami źle przysłużyły się edukacji matematycznej. Reforma wyrugowała ze szkół ludzi, którzy wypracowali sobie na przestrzeni lat sposoby docierania do uzdolnionych 12–15-latków. Po likwidacji gimnazjów nauczyciele uczący w matematycznych klasach gimnazjalnych przenieśli się do szkół średnich lub opuścili szkoły masowe, wybierając kameralne placówki niepubliczne, czy też pracę na własny rachunek. Wielu przechodzi na emeryturę.
A mizeria zarobków i zła atmosfera „po strajku” sprawia, że studenci pełnych studiów uniwersyteckich obchodzą szkoły szerokim łukiem.
W efekcie w większości publicznych podstawówek nie ma nikogo, kto by potrafił i chciał przygotowywać uczniów do startu w olimpiadzie. Co więcej mnożą się wypadki odwodzenia dzieci od pomysłu brania udziału w olimpiadzie.
„To nie dla ciebie, to za trudne, nawet o tym nie myśl, bo nie masz najmniejszych szans…” – słyszą uczniowie.
Szkoły nie informują o olimpiadzie. Szkoły robią uniki. Szkoły nie organizują u siebie testowej części I etapu OMJ, choć to dla nich świetna okazja, by zderzyć uczniów ze znakomicie przygotowanym arkuszem. A potem otrzymać informację zwrotną, jak ich wychowankowie radzą sobie na tle kolegów z innych placówek.
Udział w teście nie jest twardym wymogiem, ale dla uczniów to cenne doświadczenie i szansa na zdobycie dodatkowych punktów doliczanych do punktacji za zadania rozwiązywane w domu.

Warszawa miastem olimpijczyków
Zerknijmy teraz na wyniki I etapu XV Olimpiady Matematycznej Juniorów. W skali kraju mamy do czynienia z dysproporcjami, jeśli idzie o zainteresowanie udziałem w tym konkursie. Z 1287 uczestników zakwalifikowanych do II etapu aż 331 osób (a więc 1/4 !) to uczniowie szkół warszawskich. Jeśli doliczymy uczniów z wieńca miejscowości leżących wokół stolicy, takich jak Izabelin, Ożarów, Stare Babice, Raszyn, Mysiadło, Pruszków, Piaseczno, Józefów, Kobyłka, czy Otwock – okaże się, że blisko 1/3 uczestników II etapu ogólnopolskiej olimpiady uczy się w obrębie centralnej aglomeracji.
Zaskakujące? To nie jest nowe zjawisko. W Warszawie olimpiada ma ustaloną renomę, a uczniowie chętnie walczą o rekrutacyjne uprawnienia.
W tak licznie reprezentowanej Warszawie prawdziwe zdziwienie budzi jednak uszeregowanie szkół według liczby uczniów z awansem do II etapu zawodów.
Bo oto po likwidacji dotychczasowych czempionów – publicznych gimnazjów z klasami matematycznymi: Staszica, Rejtana, Władysława IV, Bohaterek Powstania Warszawskiego, Domeyki, wśród których na prawach rodzynka lokowała się niepubliczna Szkoła Przymierza Rodzin, mamy iście kopernikowski przewrót. Wyłonił się zupełnie nowy układ sił.
Ofensywa szkół niepublicznych
Jak samotna reduta honoru szkolnictwa publicznego broni jeszcze Szkoła Podstawowa nr 221 im. Barbary Czarnowskiej na Ogrodowej, która ma aż 30 uczniów w II etapie OMJ. (O tej szkole już parę razy pisałam, to placówka, która od trzech lat prowadzi z wielkim powodzeniem VII i VIII klasy matematyczne.) Ale zaraz za Ogrodową lokuje się w jednym ciągu aż 11 szkół niepublicznych:
✔ Szkoła Podstawowa nr 112 Przymierza Rodzin im. Jana Pawła II – 25 uczestników II etapu;
✔ Niepubliczna Szkoła Podstawowa nr 47 im. R. Schumana Fundacji PRIMUS – 19 uczestników II etapu;
✔ Prywatna Szkoła Podstawowa nr 81 Fundacji „Rodzice Dzieciom” – 10 uczestników II etapu;
✔ Społeczna Szkoła Podstawowa nr 2 STO im. Polskich Matematyków Zwycięzców Enigmy – 10 uczestników II etapu;
✔ Prywatna Szkoła Podstawowa nr 6 Sióstr Niepokalanek – 10 uczestników II etapu;
✔ Szkoła Podstawowa nr 9 STO – 8 uczestników II etapu;
✔ Szkoła Podstawowa nr 3 Przymierza Rodzin im. bł. ks. J. Popiełuszki – 7 uczestników II etapu;
✔ Społeczna Szkoła Podstawowa nr 30 STO – 7 uczestników II etapu;
✔ Społeczna Szkoła Podstawowa nr 14 STO – 7 uczestników II etapu;
✔ Bednarska Szkoła Podstawowa – 6 uczestników II etapu
✔ Społeczna Szkoła Podstawowa nr 24 STO – 6 uczestników II etapu.
Wygląda więc na to, że stołeczne szkoły niepubliczne wykorzystały lukę, która powstała po likwidacji gimnazjów z klasami rozszerzającymi matematykę. Nawet jeśli do niedawna nie pracowały intensywnie z uzdolnionymi uczniami – to już to robią. Wdrożyły metody doprowadzone do doskonałości przez nauczycieli publicznych gimnazjów matematycznych: dobrze wykorzystany czas w szkole podczas lekcji (różnicowanie zadań dla poszczególnych uczniów), dużo godzin kółek, wyjazdy na warsztaty i konkursy, mecze matematyczne, opieka nad olimpijczykami. I bardzo ważne – zachęta, pomoc i wsparcie podczas rozwiązywania zadań etapu domowego.
Tych wszystkich form dodatkowej pracy z uczniami brakuje w większości publicznych podstawówek. To dlatego wypadły one tak blado. A pamiętajmy, że szkół publicznych jest w Warszawie wielokrotnie więcej i każda ma znacznie więcej uczniów, a więc i potencjalnych talentów, niż przeciętna szkoła niepubliczna…
Stolica zaciska pasa
Te dysproporcje będą się pogłębiały, bo warszawskie szkoły prowadzone przez samorząd cieniutko przędą. Są przepełnione i osłabione po rezygnacjach z pracy doświadczonych nauczycieli. Redukują zajęcia dodatkowe. Miasto obciążone ponad miarę innymi wydatkami na oświatę, w roku szkolnym 2019/2020 przestało płacić nauczycielom za prowadzenie kół zainteresowań. W styczniu 2019 zabrano też finansowanie dla międzyszkolnych kół naukowych, zwanych SMOK-ami. Upadła cenna inicjatywa, by wybitni warszawscy nauczyciele byli dostępni dla szerszego grona młodzieży.
To, że niektóre publiczne podstawówki w Warszawie wciąż jeszcze mają jednego czy nawet kilku reprezentantów w OMJ to bardzo często zasługa rodziców. Ci rodzice zapewniają dzieciom pozaszkolne formy edukacji matematycznej.
Bo w stolicy nie brakuje możliwości, by do udziału w olimpiadzie przygotowywać się poza szkołą. Mnożą się propozycje płatnych popołudniowych zajęć, na których pojawia się matematyka olimpijska. Są korepetytorzy wyspecjalizowani w pracy z ambitnymi uczniami – jest na takie korepetycje duży popyt. Najszerzej znany specjalista „od olimpiad”, choć inkasuje 250 zł za godzinę, jest oblegany od rana do wieczora, a terminy trzeba u niego ustalać z rocznym wyprzedzeniem. Warszawiacy jeżdżą tłumnie na wakacyjne obozy matematyczne, w kraju i za granicą. Są też w stolicy bezpłatne zajęcia, takie jak kółko olimpijskie na Śniadeckich w Polskiej Akademii Nauk.

Tymczasem w Polsce
Przewagę szkół prowadzonych przez inne organy niż samorząd widać także w innych częściach kraju. W okręgu pomorskim Pozytywna Szkoła Podstawowa im. Arkadiusza Arama Rybickiego w Gdańsku ma 7 uczestników II etapu, zaś Gdańska Autonomiczna SP i Katolicka SP im. św. Jana Pawła II w Gdyni – obie po 6 uczestników II etapu. To 1/4 pomorskich uczniów z awansem OMJ.
W okręgu złożonym z województw łódzkiego i świętokrzyskiego w awangardzie jest Katolicka SP z Kielc (8 uczniów w II etapie). W połączonych w jeden okrąg województwach lubelskim i podkarpackim wysforowała się Prywatna Szkoła Podstawowa im. Królowej Jadwigi w Lublinie (10 uczestników II etapu), mając za sobą Szkołę Sióstr Prezentek z Rzeszowa (7 uczestników). Obie placówki stanowią od lat znane i cenione ośrodki edukacji matematycznej.
Oczywiście są i kontrprzykłady. Czoło listy w okręgu dolnośląsko-opolskim tworzą silne szkoły publiczne z Wrocławia: SP nr 3 im. M. Zaruskiego, która ma aż 22 uczestników w II etapie OMJ i SP nr 76 z 12 uczestników. Kilka szkół publicznych, które z dużymi sukcesami zachęcających swoich uczniów do udziału w olimpiadzie ma województwo kujawsko-pomorskie. Wyróżniają się trzy szkoły z Torunia i dwie prowincjonalne szkoły na zachód od Bydgoszczy (SP im. Jana Pawła II w Łochowie i położona opodal SP im. Mariana Rejewskiego w Białych Błotach).
Flagowy okręt ze Szczecina
Ogólnopolską rekordzistką jeśli chodzi o liczbę uczniów zakwalifikowanych do II etapu OMJ jest Szkoła Podstawowa nr 6 ze Szczecina. Ma 31 takich uczniów. To wprawdzie placówka publiczna, ale pod żadnym względem nie jest to zwyczajna podstawówka.
Bo SP nr 6 to tak naprawdę jedyne w Polsce uratowane przed reformą gimnazjum. Ma wyselekcjonowanych w konkursowym naborze uczniów z klas VII i VIII. Ma zachowaną w całości kadrę, która pracowała dotąd gimnazjum nr 16. Na wszystkich odcinkach kontynuuje pracę uzdolnionymi uczniami, według reguł wypracowanych na przestrzeni kilkunastu wcześniejszych lat w tymże gimnazjum nr 16. Ta szkoła, która ocalała ze względu na powiązania ze współtwórcą reformy, wiceministrem Maciejem Kopciem, pokazuje, jakimi flagowymi okrętami edukacji były profilowane gimnazja w Polsce.
* * * * *
Patrząc na tegoroczne statystyki olimpiady można powiedzieć z gorzką satysfakcją, że spełniają się ponure wróżby. W wyniku reformy wyspecjalizowana edukacja dla uczniów ze ścisłymi zainteresowaniami przenosi się do szkół niepublicznych i na dodatkowe płatne zajęcia. W przepełnionych publicznych podstawówkach, szczególnie tych wielkomiejskich, jest coraz mniej czasu i miejsca na indywidualne traktowanie uczniów. Brakuje zaangażowanych i kompetentnych nauczycieli. Na posterunku zostają często tacy, którzy nie mają dostatecznych umiejętności, lub sił, by zarażać uczniów pasją do olimpijskiej matematyki.
Janina Krakowowa

You must be logged in to post a comment.