Artykuły

Pogrom matematyków, czyli konkursy przedmiotowe po krakowsku


Ósmoklasisto! Masz ścisłe pasje, rozwiązujesz z zamkniętymi oczami trudne zadania z matematyki, świetnie programujesz? Jeśli uczysz się na obszarze pod nadzorem małopolskiego kuratorium, masz życiowego pecha. Za swoją ciężką pracę nie dostaniesz tytułu laureata, a co za tym idzie, wolnego wstępu do sławnej klasy matematyczno-informatycznej w V LO Witkowskiego – ubiegli cię właśnie laureaci konkursów z angielskiego, biologii, historii czy geografii…

Mamy szczególny rok. Uczniów klas ósmych czeka karkołomna rekrutacja do liceów i techników. Wystartuje w niej półtora rocznika dzieci, w tym duża grupa dzieci, które obowiązkowo poszły do szkoły jako sześciolatki. W trudnym roku kryteria rekrutacyjne powinny być wyjątkowo przejrzyste i sprawiedliwe. Niestety, mamy z tym poważne kłopoty.

Jednym ze sposobów, by zagwarantować sobie miejsce w wymarzonej klasie w szkole średniej, jest zdobycie uprawnień przysługujących laureatom konkursów przedmiotowych zwanych też konkursami kuratoryjnymi (bo nad ich przebiegiem czuwają kuratorzy oświaty). To ścieżka dla uczniów pracowitych i zdolnych. Swoista nagroda za często kilka lat wysiłku, poszerzania wiedzy. Wysiłku, w którym uczniom współtowarzyszą nauczyciele. W tym roku z powodu dużej liczby absolwentów to nagroda o podwójnej cenie.

Zostać laureatem nie jest łatwo, bo wymogi konkursów przedmiotowych wykraczają daleko poza materiał przerabiany w szkołach, ale wysiłek się opłaca, bo tytuł laureata zdejmuje z ucznia cały stres związany z rekrutacją. Bardzo ważne jest, by werdykty, które zapadają przy rozdziale tytułów, były sprawiedliwe. Niestety, błędy związane z organizacją konkursów przedmiotowych – w tym przedziwne zapisy regulaminów i odjechane pod względem poziomu arkusze – często rzutują to negatywnie na wyniki. Taka sytuacja jest właśnie w Małopolskim Kuratorium Oświaty.

Opublikowano w Krakowie listy laureatów i finalistów budzą one poważne wątpliwości. Chodzi nie tylko o samą liczbę laureatów (tych co roku w Małopolsce jest wyraźnie mniej niż w innych województwach), ale także o różnice w długości list nagrodzonych z poszczególnych przedmiotów…

Uczniowie o ścisłych zainteresowaniach i uzdolnieniach w tym roku praktycznie zostali pozbawieni szansy na tytuł. Podczas gdy równolegle dość obszerne listy laureatów mają konkursy z angielskiego, biologii, historii czy geografii… Na tytuł laureata konkursu informatycznego nie zasłużył sobie nikt (!), a w niezwykle popularnym konkursie matematycznym tych tytułów przyznano słownie pięć. Przy prawie 1500 uczniach biorących udział w etapie rejonowym.

W rezultacie wywindowania trudności arkuszy i krzywdzących zapisów regulaminowych, które nie pozwalają naprawić błędów komisji konkursowej (jak to się robi w innych województwach), nagroda w postaci wolnego wstępu do liceum przypadła jednemu na prawie 300 startujących w eliminacjach rejonowych z matematyki. Tymczasem z biologii czy z historii tytuł laureata otrzymał już co 28 uczestnik eliminacji rejowych. To są kolosalne, niczym nieuzasadnione dysproporcje między przedmiotami.

Jest to krzywdzące dla uzdolnionych uczniów o ścisłych zainteresowaniach, których w Małopolsce nie brakuje i dla wspierających ich nauczycieli. Wiemy, że region małopolski ma grupę uczniów, którzy zarówno w programowaniu jak i w matematyce, mieszczą się w ścisłej krajowej czołówce. Ich umiejętności zweryfikowały dużo trudniejsze od konkursów przedmiotowych olimpiady: Olimpiada Matematyczna Juniorów i Olimpiada Informatyczna Juniorów. Na listach finalistów OMJ i OIJ są małopolscy uczniowie, którym „nie powiodło się” w konkursie zorganizowanym przez kuratorium. I to nie są wcale pojedyncze nazwiska. Przestrzelenie się z trudnością arkusza nie powinno się zdarzyć, ale się zdarzyło organizatorom z KO Krakowie, tak z informatyki, jak i z matematyki. Po to jednak jest regulamin, by te błędy skorygować. Krakowski regulamin tych błędów nie koryguje, ale pogłębia problem poprzez swoje kuriozalne zapisy. W rezultacie uczniowie z Małopolski są pokrzywdzeni w stosunku do uczniów z innych regionów. Można śmiało szacować, że Kraków zabrał w tym roku uprawnienia 40 świetnym matematykom i kilkunastu informatykom.

Oprócz tych skrzywdzonych kilkudziesięciu uczniów, którzy nie dostali należnych im tytułów i uprawnień, skrzywdzone są też szkoły. Bo rekrutacja będzie wynaturzona. Mające ją wspomagać konkursy przedmiotowe nie spełnią swej roli. Klasy matematyczno-fizyczne w najbardziej obleganych liceach i technikach zapełnią laureaci konkursów biologicznego, historycznego, czy językowego, a także kolekcjonerzy punktów w licznych konkursach patriotycznych… Uczniowie, którym zabrakło kilku punktów w szaleńczo trudnych eliminacjach z matematyki i informatyki nie będą mieli szans w tym wyścigu.

Tyle się mówi, że przedmioty ścisłe trzeba promować, wspierać nauczycieli, zachęcać uczniów. Zainteresowanie matematyką i informatyką faktycznie rośnie, mimo ogromnego deficytu nauczycieli. Uczniowie przełamują trudności, często ucząc się na własną rękę, lub pod okiem korepetytorów. To duży wysiłek. Teraz jednak kuratorium daje im jasny sygnał, że postawili na złego konia…

Janina Krakowowa