Artykuły

Uchodźcy są z nami od 3200 lat

Kiedy zastanawiałem się, jak zaprezentować nasz kolejny materiał edukacyjny Uchodźcy. Wygnańcy. Emigranci pomyślałem o tekście mojego niemieckiego przyjaciela, profesora Huberta Cancika, wybitnego znawcy filologii klasycznej. W pracy zbiorowej „Wie geht Frieden? Humanistische Friedensethik und humanitäre Praxis“ Profesor napisał rozdział „Flüchtlinge. Kurze Erinnerung an einem europäischen Klassiker“ (Uchodźcy. Krótkie przypomnienie europejskiego klasyka). Fragment tego tekstu:

(…) Ludzie ledwo uszli walkom i pożarom w mieście. Uciekli w góry, potem na wybrzeże do łodzi. Najgorsza jest niepewność. Nie wiedzą dokąd – na pewno na Zachód, z Dardaneli do północnej Grecji, na wyspę Kretę. Szukają zaczepienia u znajomych, przyjaciół, towarzyszy, krewnych. Ale nie ma miejsca w Helladzie, gdzie mogą znaleźć nocleg, a może i schronienie. Niepewność pozostaje, dokąd? Jedno tylko jest jasne: na Zachód, do Hesperii. W Albanii znajdują rodaków, którzy już się tam urządzili; przyjęli ich życzliwie, ale zostać u nich nie mogą. Ich nowym celem jest Italia. Nawet docierają do Sycylii. W dalszej drodze trafiają na silny sztorm. Z wielkimi stratami zepchnięci są na wybrzeże Tunezji. Tam muszą, dzieci, mężczyźni, kobiety, do cna przemoczeni, przemarznięci i głodni, szukać pomocy. Kraj jestniespokojny. Straż przybrzeżna zatrzymuje grupę uchodźców już na plaży i oskarża o piractwo i zamiar plądrowania i rabowania. Odmawia im się, wbrew prawom człowieka, wstępu na stały ląd. Oskarżenie zostaje jednak wycofane i są wylewnie przyjęci przez ludzi, którzy też są uchodźcami; uciekli tu z Syrii i Libanu i mimo wrogości tubylców jakoś się już urządzili. Tu wreszcie uchodźcy z Dardaneli znajdują zrozumienie, możliwość pozostania, a nawet otrzymują równe prawa z syryjskimi uchodźcami. Mogą też liczyć na realną pomoc przed dalszą podróżą do Italii. Jakakolwiek dyskryminacja jest wykluczona. Syryjscy gospodarze organizują nawet poszukiwania rozbitków; szczególny dowód humanitaryzmu. Kto był ewakuowany, wypędzony, musiał uciekać, ten nauczył się pomagać innym. Początkowa gościna zamienia się jednak w nienawiść i uchodźcy muszą ruszać dalej. W końcu docierają do ujścia Tybru (…)

Jean Louis Théodore Géricault, Tratwa Meduzy

Co to za historia? Brzmi zadziwiająco współcześnie, ale bazuje na epickim poemacie Eneida, Publiusza Wergilisza Marona. To historia upadku Troi i ucieczki pozostałych przy życiu Trojan na Zachód (około 1200 p.n.e). To opis losów Eneasza, legendarnego protoplasty Rzymian. Poemat Wergiliusza łączy legendę z historią, fikcję z faktami. Uciekinierzy przybywają z „Asia” (Turcja, Syria), przebywają Morze Śródziemne, wyrzuceni przez sztorm na wybrzeże Afryki, docierają na końcu nad Tybr w Hesperii, Europie. Eneida to prehistoria Europy. Ale też prehistoria uchodźstwa, trwającego nieprzerwanie od ponad trzech tysięcy lat.  

Materiał Uchodźcy Wygnańcy Emigranci to jakby współczesny ciąg dalszy Eneidy. Tyle, że tym razem nie chodzi o garstkę Trojan, ale o blisko siedemdziesiąt milionów ludzi. Tyle osób na świecie, według danych biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) musiało w roku 2016 szukać schronienia za granicą.

Polacy także masowo opuszczali swoje domy. Szacuje się, że po całym świecie rozsianych jest blisko 20 milionów osób przyznających się do polskiego pochodzenia. Nie ma kraju, w którym ich nie ma. Byli to emigranci ekonomiczni opuszczający ojczyznę „za chlebem”; uchodźcy – konfederaci barscy, powstańcy kościuszkowscy, listopadowi i styczniowi; ludzie uciekający przed pierwszą i drugą wojną światową; deportowani na Syberię i do Kazachstanu z terenów Polski zajętych w 1939 przez ZSRR; wywiezieni do pracy przymusowej na terenie III Rzeszy Niemieckiej; osoby pochodzenia żydowskiego, które opuściły kraj w latach 1968–70 w efekcie prowadzonej przez władze PRL kampanii antysemickiej; opozycjoniści wypchnięci z kraju w wyniku stanu wojennego 1981–1983, z paszportami w jedną stronę, a po roku 1989 liczna emigracja zarobkowa do krajów Europy Zachodniej.

W materiale opisujemy także wspaniałą historię tysiąca polskich sierot po rodzicach zesłanych na Sybir przez władze sowieckie w wyniku paktu Hitlera ze Stalinem. Dziećmi wyszukanymi w radzieckich sierocińcach przez polskich ochotników – wśród nich była także słynna przedwojenna piosenkarka Hanka Ordonówna–zaopiekował się nimi Jam Sahib Digvijay Sinhja, władca indyjskiego księstwa Nawanagaru. Jego imię nosi warszawski zespół szkół „Bednarska”, poczuwający się do naśladowania swojego patrona. W „Bednarskiej”uczy się wiele dzieci uchodźców przebywających w Polsce.

W materiale jest też mowa o losach warszawiaków wypędzonych z miasta po upadku Powstania Warszawskiego. O tysiącach polskich Ukraińców, Łemków i Bojków przymusowo przesiedlonych w ramach akcji „Wisła” na tzw. Ziemie Odzyskane. Piszemy także o blisko 3,5 mln Niemców, którzy musieli opuścić te ziemie. Czy ból niemieckiej rodziny, porzucającej dorobek życia, jest inny niż polskiej czy ukraińskiej? Krzywda zawsze pozostanie krzywdą, niezależnie kto, komu i w jakich warunkach ją wyrządził.

Ale też do naszego kraju przybywali ludzie, którzy w ich dotychczasowych miejscach zamieszkania byli prześladowani, najczęściej z powodów religijnych. W Rzeczypospolitej Obojga Narodów, państwie złożonym z Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, poza Polakami i Litwinami duże mniejszości narodowe stanowili Łotysze, Niemcy, Żydzi. Na 11 elekcyjnych królów Polski aż siedmiu było obcokrajowcami. Do II wojny światowej byliśmy państwem wielonarodowym. Pokazujemy sylwetki wybitnych Polaków, którzy mieli niepolskie pochodzenie.

Kluczowe pytanie, jakie zadajemy, to:

Jak to możliwe, że naród emigrantów, uchodźców, wypędzonych najchętniej nie przyjąłby teraz do swojego kraju ani jednego uchodźcy?

Na szczęście nie cały naród tak myśli, mimo nieludzkiej antyuchodźczej rządowej propagandy i polityki. Są organizacje i osoby, które pomagają uchodźcom przybyłym wcześniej do Polski, a także ludziom szczególnie dotkniętym przez los; Syryjczykom – jest ich aż 5,5 miliona!– żyjącym w obozach dla uchodźców w Turcji, Libanie, Włoszech, Grecji i kilku innych krajach. Piszemy o tych ludziach i organizacjach i podpowiadamy, jak można się do nich przyłączyć.

Materiał jest adresowany do nauczycieli, rodziców i wszystkich chętnych, którzy w szkole, w domu rodzinnym, w bibliotece publicznej czy gdziekolwiek indziej zechcą pomóc dzieciom i młodzieży lepiej, pełniej zrozumieć niezwykle ważny i gorący politycznie i społecznie temat migrantów, a szczególnie uchodźców; wyrobić sobie własne zdanie; nauczyć się rzeczowo argumentować, a może nawet zaangażować w pomoc dla nich. Materiał jest do pobrania tutaj: https://niedlachaosuwszkole.pl/do-pobrania/

Andrzej Wendrychowicz